Problem segregacji rasowej w
Stanach Zjednoczonych niejednokrotnie poruszany był w literaturze. Ciężko nie
wspomnieć o Zabić drozda Harper Lee, Chacie wuja Toma Harriet Beecher Stowe
czy Sekretnym życiu pszczół Sue Monk
Kidd. Do tej tematyki sięgnęła również całkiem niedawno urodzona w Jackson w
stanie Missisipi Kathryn Stockett w cieszącej się popularnością (także za
sprawą filmu) książce Służące (Media
Rodzina, Poznań 2010).
Młoda (choć zdaniem jej matki
już niemal stara panna!) Skeeter, która po skończeniu studiów wróciła do
rodzinnego domu w Jackson, postanowiła spełnić
swoje marzenia i zostać pisarką. Dzięki inspiracji i pomocy żydowskiej
redaktorki, która dała jej nadzieję na wydanie książki, postanowiła napisać
opowieść o życiu czarnoskórych służących pod dachem ich białych pań. W
przedsięwzięciu pomaga jej Aibileen - służąca, która mądrością, inteligencją i
dobrocią serca bije na głowę niejedną gospodynię, oraz pyskata, bezczelna i
uparta Minny, która choć nie umie trzymać języka za zębami, to za to gotuje
wyśmienicie. Mogłoby się wydawać, że napisanie książki nie stanowi problemu,
ale trzeba pamiętać, że w latach sześćdziesiątych XX wieku w Jackson
obowiązywała ścisła segregacja rasowa - czarni nie mogli korzystać z miejsc
przeznaczonych dla białych i odwrotnie, a każdy biały nawiązujący bliższe
stosunki z czarnoskórymi od razu był na świeczniku i traktowany był jako
niebezpieczny wywrotowiec. Dlatego inicjatywa Skeeter, Aibileen i Minny była
niezmiernie ryzykowna. Wszystkie trzy oraz inne służące biorące udział w przedsięwzięciu
ryzykowały nie tylko zdrowiem, ale nawet i życiem. Skeeter narażała się,
przyjeżdżając ukradkiem do dzielnicy czarnych, gdzie nie mogła być bezpieczna,
lecz także ryzykowała, gdyż jej przyjaciółka była jedną z najaktywniejszych
działaczek propagujących segregację i głosząca absurdalne hasła na temat
czarnych. Z kolei służące ryzykowały utratę pracy, wolności, bezpieczeństwa. Ale
chęć powiedzenia prawdy i pragnienie zmiany było silniejsze. Dlatego podjęły
się tej nie do końca pewnej sprawy.
Ale Służące to także opowieść po prostu o życiu na amerykańskim
południu w latach podboju kosmosu, działań na rzecz równouprawnienia,
wynalezienia pigułki antykoncepcyjnej i valium. Umożliwia to zmieniająca się
narracja, przedstawiana z perspektywy Aibileen, Molly i Skeeter (tylko w jednym
rozdziale występuje narracja w trzeciej osobie, co ma oczywiście swoje
fabularne uzasadnienie). Dzięki temu możemy poznać, codzienne życie każdej z
nich, ich przemyślenia, marzenia i wątpliwości. Aibileen zmaga się z utratą
syna, a także ze świadomością, że z
kolejnym piastowanym przez nią białym dzieckiem, które kocha
mocniej niż rodzona matka, będzie musiała się rozstać. Przechodzi także
wewnętrzną walkę i przemianę.
Molly, w wyniku sprytu
przyjaciółki, po trudach związanych z niesłusznym oskarżeniem jej o kradzież i
straszną sprawą z ciastem, dostaje pracę u tajemniczej kobiety, mieszkającej
poza miastem. I choć wiele w życiu już przeszła i pracowała u różnych pań, to w
tym domu ma do rozwikłania największą tajemnicę.
Z kolei Skeeter, nie dość, że
musi się zmagać z matką, która cały czas ubolewa nad samotnością córki oraz jej
wysokim wzrostem, to jeszcze ma na głowie Ligę Kobiet, przyjaciółki, od których
coraz bardziej się oddala. A i pojawia się także pewien mężczyzna. Jakże by
inaczej... Ale na szczęście dla czytelnika nic nie jest tak proste, jak się
może wydawać.
Służące czyta
się z wielką przyjemnością, ale też bez wielkich namiętności. Jasne, podjęta
przez autorkę tematyka jest trudna, a i historie bohaterek nie są lekkie,
jednak sposób, w jaki książka została napisana, nie pozwala na głębszą analizę.
I nawet nie wiem, czy powieść miała być wielkim, ambitnym dziełem. Chyba raczej
nie. I dobrze. Bo fakt, że Służące,
to bardzo dobre, lecz ciągle czytadło, daje dużo przyjemności z samego aktu
czytania. Zmienna perspektywa, tajemnice, niepewności oraz intrygujące postaci
to zdecydowane zalety powieści. I dobrze też, że autorka zrezygnowała z moralizowania i całkowicie oddała głos
bohaterkom. Polecam, szczególnie w upalne, duszne dni, co choć troszkę pozwoli
przybliżyć sobie panującą w książce atmosferę.